Juhu, zaniedbałam was. Tym razem nie obiecuje poprawy, bo nie wiem jak będzie.Od jakiegoś czasu intensywnie(i chyba trochę rozpaczliwie) staram się znaleźć pozytywne aspekty niepełnosprawności. Bo na wymienianie negatywnych szkoda czasu i blogowej przestrzeni. Doszłam do jednego, sensownego wniosku. To wszystko nauczyło mnie bardzo wiele i nie ukrywam, że cieszę się z tego. Dawniej, jako naburmuszona i rozpieszczona córunia tatunia nic mnie nie obchodziło. Miałam wszystko, czego chciałam: nowe ciuchy, grono znajomych, kasę, chłopaków na wyciągnięcie ręki. Teraz widzę że nie doceniałam tego wszystkiego. Teraz dopiero odróżniam tych prawdziwych przyjaciół, od tych fałszywych. I się z tego bardzo cieszę.
Obiecałam że namaluje wam coś pastelkami :o . proszę bardzo
ponure, tak samo jak i mój nastrój |